czwartek, 28 sierpnia 2014

Aloes goi tarczycę. Choroba Hashimoto (3).


Trzeci przypadek choroby, która z przewlekłego stanu zapalnego przechodzi w chorobę autoimmunologiczną - niedoczynność tarczycy i choroba Hashimoto. Dziś chcę się z Wami podzielić moją wiedzą na temat tego jak należy dbać o tarczycę i co to właściwie jest choroba Hashimoto. 



Zanim jednak powiem coś więcej na ten temat, muszę Was jednak przeprosić, bo naobiecywałam Wam, że temat stanów zapalnych zamknę w tych trzech postach, ale już dziś wiem, że tak się nie stanie. Będą kolejne. Mam dla Was jeszcze kilka istotnych informacji i uwag i chcę je Wam przekazać, więc nie poprzestanę na tych trzech artykułach. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe, tylko jeszcze na tym skorzystacie :)

Gdyby aloes był panaceum na wszystko,
bylibyśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. 

Wiem też, że dużo miejsca w swoich wpisach poświęcam ALOESOWI -  tej cudownej roślinie, która działa niesamowicie na cały nasz organizm. Pamiętajcie, jesteśmy tylko ludźmi, a aloes działa w pewnym zakresie, robi co może. Gdyby aloes był panaceum na wszystko, bylibyśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Przede wszystkim aloes jest najdoskonalszą rośliną antyzapalną na świecie, a my mamy po prostu go pić. To tak w kontekście stanów zapalnych :). On cały czas jest w tle ... wszystkiego o czym Wam pisałam o stawach, o jelitach, a teraz o tarczycy

Jak to jest, że nawet jeśli pijemy już aloes, może przydarzyć nam się choroba Hashimoto czy inna?

Żyjemy tak jak żyjemy, urodziliśmy się w takim, a nie innym środowisku. Coś dostaliśmy w genach, coś wydarzyło się w nas dużo wcześniej przed tym zanim zaczęliśmy pić aloes. To ukłon w stronę tych, którzy już po niego sięgnęli. W różnym wieku, ale jak mówi stare dobre przysłowie, "lepiej późno niż wcale".  W swoim życiu, choć z roku na rok jestem coraz starsza,  nadal przez większość mojego życia nie piłam aloesu (23 lata). Miąższ aloesowy piję codziennie dopiero od trzech lat! Co to jest 3 lata w porównaniu do 23 :), które przeżyłam w świadomości, że aloes to roślina na oknie w moim pokoju i do głowy mi nawet nie przyszło, że jego miąższ można spożywać! 

Co przyczynia się do niszczenia tarczycy?

  • niedobór jodu w powietrzu (sól jodowana to nie jest dobre rozwiązanie), 
  • niedobór selenu,
  • niedobór różnych składników odżywczych w naszej codziennej diecie, czy w dostępnym pożywieniu w ogóle. np. TYROZYNY - aminokwasu zwanego TYROZYNĄ :)
  • wiek, 
  • wyniszczający tryb życia 24/7.

Tarczyca długo poddawana takim wątpliwym "zabiegom pielęgnacyjnym" staje się jak my sami, zmęczona i szybko przechodzi w niedoczynność i przewlekły stan zapalny. Najpierw jest przewlekły stan zapalny, którego nie zauważamy. Czasem jest tak, że coś nam przeszkadza przełykać, tak, jakby nam się przełyk zwężył, Czasami jest wyraźna z jednej strony jakby grubsza szyja, ale nie zwracamy na to uwagi. Biegamy, latamy ... 


"A co tam grubsza szyja, a co tam przełykanie ...
pewnie jestem nerwowa i coś mi się
nerwowo ścisnęło w gardle."
 


To jest tarczyca, która przez długie, długie lata  była zaniedbywana. Pamiętajmy nic nie dzieje się z dnia na dzień. Pracujemy na to każdego dnia.

Tarczycę odżywia aminokwas - tyrozyna. 
Jeśli go zabraknie to tarczyca zacznie słabnąć. To tak jak z nami.  Jeśli nie będziemy się odżywiać to w końcu staniemy się coraz słabsi i nie będziemy mieli na nic siły. Tak samo jest z naszymi narządami. Jeśli one nie dostaną jeść, a każdy z nich ma swoje potrzeby białkowo - mineralno - witaminowe. Jak trzustka, wątroba, czy właśnie tarczyca "nie dostanie jeść" - składników odżywczych potrzebnych do regeneracji danego narządu, to one najzwyczajniej w świecie padną! Zupełnie jak człowiek, który przed dłuższy czas nie dostawał śniadania, obiadu i kolacji. One padną z głodu. Po prostu zostaną zagłodzone.

Od głodu do stanu zapalnego.
Taka zagłodzona tarczyca, która już daje objawy niedoczynności - objawy stanu zapalnego. tzw. "przewlekłe limfocytarne zapalenie gruczołu tarczowego". Jeśli człowiek nic z tym nie robi i chodzi tak sobie kilka lat, a może i kilkanaście lat to wystarczy jakiś z pozoru nic nie znaczący bodziec - jakaś infekcja, stress, intensywny wysiłek fizyczny i zaczyna się choroba Hashimoto. Co to znaczy? To znaczy, że układ odpornościowy zmęczony stałym przewlekłym stanem zapalnym zaczyna nagle pożerać własną tarczycę. Zaczyna ją pożerać kawałek po kawałku. 

Jak dbać o tarczycę, by ją odżywić każdego dnia?

Przede wszystkim trzeba odżywiać systematycznie tarczycę TYROZYNĄ. Stosuję codziennie odżywkę aminokwasową z tyrozyną w składzie. Wypijam w postaci shake na wodę lub mleko. Ważnym pierwiastkiem jest jod i selen ... suplementuję je każdego dnia. Dostarczają mi je minerały ze skały monolitowej. Oczywiście codziennie piję miąższ aloesowy.  Niestety stresu i aktywnego, wręcz szaleńczego trybu życia trudno sobie oszczędzić i ja to też wiem. Nie jestem tu wyjątkiem.  Z czasem lat też mi nie obywa :). Jednak, tak jak umiem najlepiej dbam codziennie o tarczycę. Już nawet specjalnie nad tym się nie skupiam, bo te działania weszły mi zwyczajnie w nawyk i robię to każdego dnia. W ten sposób daję sobie szansę na to, że któregoś dnia, gdy moja tarczyca może bez mojej wiedzy ( o złośliwa! :)) stać się lekko niedoczynna, ja powstrzymam ten proces, właściwie ją odżywiając. 



miąższ aloesowy:


Ale przypuśćmy, że nie dbamy o tarczycę. Co się wtedy stanie?

Żeby Wam to lepiej wytłumaczyć, będę potrzebowała współpracy z Waszej strony. [Weźcie teraz do ręki białą kartkę A4]. Za tarczycę posłuży nam czysta biała kartka A4. Przypuśćmy, że to będzie nasza tarczyca - zdrowa i cała. 


Tarczyca przez dłuższy czas była w stanie zapalnym i w pewnym momencie nastąpił tzw. "klik autoimmunologiczny"  - układ odpornościowy  "zbuntował się przeciwko niej i zaczął ją  traktować jako wroga. UWAGA - ten klik autoimmunologiczny, działa tylko w jedną stronę. Raz zmylony układ immunologiczny już się nie cofnie! Nie będzie tak, że on zapomniał, że rozpoznał tarczycę, jelito, stawy jako wroga  ... On już zawsze będzie miał tego wroga na celowniku. Można już tylko te procesy nieco osłabić i spowolnić, ale nie można ich odwrócić! Dlatego tak ważne jest to, by się tego momentu wystrzegać wszelkimi możliwymi sposobami! Bo potem już nie ma odwrotu. Jesteśmy skazani na zniszczenie takiego czy innego narządu!

W tym momencie zaczyna się już choroba Hashimoto. Układ odpornościowy rzucił się na nią, a że jest bardzo skuteczny w swoim działaniu to ujadł kawałek. [oderwijcie kawałek kartki]


Tarczyca przed zaatakowaniem już była niedoczynna - produkowała mniej hormonów niż potrzeba. Teraz gdy jest już w części zniszczona, a wiec mniejsza, produkuje jeszcze mniej hormonów niż przed atakiem. W tym momencie pojawiają się takie objawy, których już nie można zignorować:

- totalna niechęć do życia, 
- wypadanie włosów garściami
- skoki ciśnienia
- tachykardia, czyli palpitacje serca
- poty na przemian z uczuciem zimna (Kobietom w wieku słusznym można wmówić, że to klimakterium, ale co powiedzieć mężczyźnie w wieku lat 35?) :)
- łysieją brwi od 1/3
- twarz i szyja jest tak jakby spuchnięta
- nogi puchną
- bardzo szybko się nabiera wagi i za nic nie można jej zrzucić, nawet głodując

Idziemy z tym do lekarza. Najczęściej z tym skaczącym ciśnieniem, bo to jest najbardziej niepokojące. Jak to najczęściej wygląda? Kolejna historyjka, którą może znacie z autopsji:

Przychodzi baba do lekarza w wieku 56 lat i mówi do lekarza:
- Panie doktorze, ciśnienie mi skacze.
- Ooo - mówi lekarz - ale w Pani wieku to normalne  i daje betabloker. 

To lekarstwo przez pewien czas, brane regularnie powoduje, że skoki ciśnienia przez jakiś czas się uspokajają. Ale tylko przez pewien czas. Baba wraca do lekarza za pół roku albo za rok i mówi:  

- Panie doktorze, ja biorę ten lek, tak ja Pan doktor kazał, tabletkę rano i wieczorem, ale ciśnienie mi znowu zaczyna skakać.
- No to zwiększymy dawkę - odpowiada lekarz. 

Tymczasem skoki ciśnienia były spowodowane niedoczynnością tarczycy i tam trzeba było szukać przyczyn. Ta tarczyca ujedzona częściowo [Trzymamy kartkę z oderwanym kawałkiem]. Nasz delikwent, bo nie koniecznie baba trafia wreszcie do endokrynologa i ten stwierdza chorobą Hashimoto. Edokrynolog daje hormon  tarczycy, który tarczyca powinna sama produkować, a nie produkuje, bo jest zaatakowana i częściowo już zniszczona. 

Człowiek bierze ten hormon i jest zadowolony, bo wszystkie dotychczasowe objawy łącznie z wychodzeniem włosów i niechęcią do wychodzenia z łóżka rano, mijają jak ręką odjął. Zrzuca nawet kilka kilo, bo nareszcie w organizmie pojawił się hormon, który odpowiada za prawidłowy metabolizm. Z tym, że branie hormony tarczycy ma się nijak do tego, co się dzieje w samej tarczycy [trzymajcie w ręku tą kartkę] Układ odpornościowy nadal nienawidzi tarczycy i nadal traktuje ją jako najgorszego wroga, niszcząc ją w dalszym ciągu. [oderwijcie kolejny kawałek kartki, dużo Wam tej kartki jeszcze zostało?]

Tarczyca, której jest już bardzo mało, bo układ odpornościowy cały czas prowadził swoją działalność, wydziela jeszcze mniej własnego hormonu, w związku z tym, to co człowiek brał w przypisanej dawce sztucznego hormonu, przestaje mu wystarczać. Znowu się zaczyna:

- niechęć do życia
- wypadanie włosów
- łysienie brwi 
itd ...

Delikwent znów trafia do endokrynologia i mówi:
- Panie doktorze, ten eutyrox, co mi pan dał ... on już nie działa ... 
- Działa, działa -  mówi lekarz - tylko weźmiemy go więcej.

Powtarza się historia. Eutyroxu bierzemy więcej, delikwent wraca do domu, po zwiększonej dawce eutyroxu czuje się jak młody bóg przez kilka miesięcy. Tymczasem proces niszczenia tarczycy przez własny ukłąd odpornościowy postępuje. [oderwijcie kolejny kawałek kartki, mam nadzieje, ze coś Wam tam jeszcze zostało :)]



W końcu tarczycy zostaje tyle, że właściwie lekarz mówi:
- "A wytniemy, po co Pani/Panu takie cuś"

[mam nadzieje że trzymacie w ręku ledwie skrawek kartki, wyrzućcie go z ręki]

Od tego momentu ten człowiek musi żyć z "protezą tarczycy" - proteza to brany stale, przez całe życie, do jego końca eutyrox. Sprawa jest poważna, bo tarczyca jest szefową całego organizmu, zarządza wszystkimi hormonami i wszystkimi układami wydzielania wewnętrznego.

Ta opowieść była złośliwa, przyznaję, ale po to byście zrozumieli, że medycyna niewiele może w spawie chorób z autoagresji, zwłaszcza w przypadku tarczycy. W tym przypadku lekarz może dać nam tylko substytut hormonu, którego zaatakowana tarczyca, już nie może sama produkować. TO NIE JEST LECZENIE! To jest łagodzenie objawów choroby. Leczenie to likwidacja choroby, a ja tu tego nie widzę. Zamiast tego okaleczenie człowieka.

Dlaczego tak późno diagnozuje się tarczycę?

Jest wspaniały artykuł profesora z Lublina - endokrynologa, który mówi jak straszna jest wiedza lekarzy pierwszego kontaktu na temat tarczycy. Jak rzadko oni napotykając pacjenta, u którego można mieć podejrzenie o to, że coś z tarczyca jest nie w porządku, zwracają na to uwagę. Jak rzadko zlecają podstawowe badania TSH, T3, T4, które odpowiedziały by od razu na pytanie: 
Czy tarczyca jest niedoczynna i czy być może należy szukać dalej?


To chyba mój najdłuższy post. Jeśli doczytałeś do końca, to jesteś wyjątkowy. Starałam się jak najprościej wytłumaczyć co dzieje się z tarczycą zanim ją wytną, bo zazwyczaj w takich wypadkach tym to się kończy. Wiem, że tym artykułem nie odpowiem na wszystkie pytania, ale chciałam podzielić się tym, co wiem na ten temat. Obiecuję - jeszcze będzie się działo.


z wykładu dr Elżbiety Olejnik, Bochnia, czerwiec 2013

wtorek, 26 sierpnia 2014

Aloes goi stawy. Reumatoidalne zapalenie stawów (2)


Po moim pierwszym artykule o stanach zapalnych jelit, wiecie już skąd się biorą choroby z autoagresji (autoimmunologiczne)? Właśnie z przewlekłych stanów zapalnych.  Dziś o stanach zapalnych stawów. Jak to się dzieje, że zwykłe bóle kolan mogą przerodzić się w reumatoidalne zapalenie stawów? 


Postaram się to wyjaśnić najprościej jak potrafię.

Zastanówmy się co się stanie, kiedy zamiast jakiegoś nagłego zranienia, jakiejś gwałtownej potrzeby pomocy, macie przewlekły stan zapalny i układ odpornościowy pozostaje w stanie podwyższonej gotowości przez długi, długi czas? Bez przerwy. Wtedy zmęczone komórki układu odpornościowego bardzo łatwo zmylić. Bardzo łatwo podejmą mylną decyzję.

Opowiem Wam historię pewnego człowieka.
Może już ją znacie ...


Człowiek miał przewlekły stan zapalny stawów. Bolało go kolano od czasu do czasu na zmianę pogody ...trochę stopy, trochę kolana, trochę biodra ... trochę łokcie, trochę odcinek lędźwiowy kręgosłupa ... Zawsze coś tam bolało. Nigdy nie było w porządku z tymi stawami. W pewnym momencie ten człowiek dostaje zwykłej grypy. Zaraził się gdzieś i jest chory. Leży, bierze różne specyfiki. Nie pije codziennie aloesu, bo jeszcze nie wie o co chodzi :).  Wychodzi z tej grypy, ale od tego momentu jest w zasadzie półkaleką. Nie może wstać, poruszyć się żeby nie bolało, bardzo go bolą kolana, budzi się w nocy, czasami tak go łamie w krzyżu (tzw. korzonki), że w ogóle nie może funkcjonować. Musi brać jakieś środki przeciwbólowe. Prawdopodobnie w tym momencie nastąpiło to, o czym pisałam na wstępie - zmęczony układ odpornościowy został zmylony, a obecność wirusa grypy przyczyniła się do tego, że układ odpornościowy mylnie rozpoznał elementy własnej chrząstki, która była w stanie zapalnym (UWAGA). W tym momencie układ odpornościowy zaczął ją rozpoznawać jako wroga. Zamiast robić to, co do niego należy, czyli czuwać, żeby w organizmie nie pojawił się prawdziwy agresor - wirus, grzyb, bakteria - nagle zaczyna niszczyć elementy własnej chrząstki. Wtedy mamy chorobę autoimmunologiczną zwaną "reumatoidalne zapalenie stawów" w skrócie  RZS. Jest to bardzo ciężka choroba prowadząca w zasadzie do kalectwa, dlatego że jak układ odpornościowy, skądinąd bardzo skuteczny,  weźmie się za niszczenie chrząstki, to ona nie ma żadnych szans.

Co o RZS piszą sami lekarze ?
Podaję definicję opatrzoną moimi komentarzami:

"RZS - to choroba autoimmunologiczna. Z niewiadomych do końca przyczyn (patrzcie jacy uczciwi - przypis autora) układ odpornościowy atakuje zdrowe komórki stawów tworząc stany zapalne stawów, oraz innych narządów. (o tym też piszę na blogu, bo nie na stawach się kończy). Objawem charakterystycznym jest symetryczne zapalenie stawów. Choroba  atakuje ludzi między 30-tym a 50-tym rokiem życia, częściej kobiety niż mężczyzn. (nie ma sprawiedliwości :P). Przyczyn upatruje się raczej w genach, choć nie wykluczone jest, że RZS może być skutkiem wirusa, urazów czy długotrwałego wysiłku fizycznego."

Wracamy do naszej historii. 


To co było wcześniej z tym człowiekiem medycyna nazywa artrozą. Stawy bolą wtedy, zwłaszcza na zmianę pogody ... są nie w porządku ...  skrzypią, trzeszczą. Mówi się, że każdy po 50tce to ma. 
Wcale to nie jest obowiązkowe :)
Znacie moje podejście - dożywanie starości w pełnym zdrowiu i sprawności!

Jak ze zwykłej artrozy robi się RZS?
Prawdą jest, że przy przewlekłym stanie zapalnym, kiedy układ odpornościowy zwariuje nawet jedna infekcja wirusowa, zranienie,  czy nawet intensywny wysiłek fizyczny może sprawić, że zwykła artroza przerodzi się w RZS.

Dbajmy o układ odpornościowy
i likwidujmy stany zapalne od razu.


Dlatego warto na co dzień dbać o nasz układ odpornościowy, by nie był ani zbyt pobudzony, ani zbyt wyciszony. Najlepiej by był aktywny w sam raz, wtedy, gdy go potrzebujemy. Miąższ aloesowy nam w tym pomaga. Regularne spożywanie miąższu aloesowego buduje naszą odporność i sprawia, że nasz układ odpornościowy pracuje optymalnie. Dodatkowo, miąższ aloesowy, skutecznie, jak żadna inna substancja na tej Ziemi naturalna, czy opracowana przez człowieka, likwiduje stany zapalne w organizmie.

z wykładu dr Elżbiety Olejnik, Bochnia, czerwiec 2013

niedziela, 24 sierpnia 2014

Aloes goi jelita. Zespół jelita nadwrażliwego (1)

Pierwszy temat, który obiecałam poruszyć w kontekście stanów zapalnych i chorób autoimmunologicznych to jelita, a właściwie zespół jelita nadwrażliwego. Jest to choroba o podłożu autoimmunologicznym.



Czy wiecie, że stwierdzono w USA, czyli w kraju, który ma najwięcej na sumieniu jeśli chodzi o złą dietę, wręcz fatalną dietę, że około 80% populacji w zasadzie ma zawsze stan zapalny przewodu pokarmowego. Jak to się objawia? Wszyscy dobrze to znamy:


- żołądek i tzw. zgaga
- jelito grube i wzdęcia (coś co idzie głębiej)



Na stronie bloga na Facebooku zaproponowałam Wam zabawę:



Moje skojarzenia (tym się z Wami podzielę).


ZGAGA - MANTI, RENNIE "już w porządku mój żołądku", RANIGAST
WZDĘCIA - ESPUMISAN "bąbelki, które zbiera"
BIEGUNKA - STOPERAN i "stop biegunce teraz"
ZAPARCIA - XENNA "działa jak natura chciała"


To są środki, które tłumią objawy, tylko i wyłącznie tłumią objawy. To nie jest leczenie i sięganie do przyczyn! Należy zadać sobie pytania:
Dlaczego człowiek ma te gazy i wzdęcia? 
Dlaczego człowieka piecze i ma ogień w przełyku?


Nawiasem mówiąc, jeśli chodzi o zgagę to panuje powszechne, a mylne przeświadczenie: 


"Aha, piecze mnie, to znaczy, że kwas solny zżera mój żołądek"

Powszechnie mówi się też o nadkwaśności w żołądku.  Prawda jest zupełnie inna. Większość przypadków pieczenia w tym miejscu - zgagi jest spowodowana niedoborem kwasu w żołądkowego, a nie jego nadmiarem! Jak jest niedobór kwasu żołądkowego, to resztki pokarmu się tam rozkładają  bo nie było wystarczającej ilości kwasu do strawienia. To właśnie te rozkładające się niestrawione resztki nas pieką. A co wtedy bierzemy? Neutralizator kwasów, czyli jeszcze zupełnie niepotrzebnie dokładamy odczynu zasadowego.

Pisałam już o tym na blogu w poście:

Środki zobojętniające kwasy w żołądku to błąd!

Cytowałam wtedy panią doktor Emilię Kulazinska. Pani doktor Elżbieta Olejnik, mówi to samo! Kiedyś żartowałam, że jak dwie osoby mówią ci to samo, to znaczy, że mają rację. Dziś mówię to zupełnie poważnie.

Bardzo nie lubię reklam rożnych tego typu środków w telewizji i ciesze się, że są już zabronione takie, w których pan w białym fartuchu  ze stetoskopem na szyi, stający w pseudo autorytecie lekarza wygłasza różne mądrości na temat tego typu środków, co mogłoby sugerować, że jest to porada lekarza. Przyznacie, że budzi to jednoznaczne skojarzenia i wzbudza zaufanie, przynajmniej do momentu jak sobie uświadomimy jak jest naprawdę. Rónież pisałam o tym w poście:

Reklamy leków w TV


To co jest dostępne bez recepty w aptekach na różne dolegliwości gastryczne to są to środki tłumiące objawy, nic więcej! Gdzie szukać przyczyn?

Człowiek współczesny źle się żywi. Ma do tego cywilizacyjny niedobór kwasów żołądkowych i enzymów trawiennych. W zasadzie ma jelito grube w przewlekłym stanie zapalnym, cały czas. W USA mówi się, że przeciętny obywatel tego kraju (dotyczy to 80% populacji) ma przewlekły stan zapalny układu pokarmowego. To się objawia właśnie wzdęciami, gazami, odbijaniami, biegunkami i zaparciami na zmianę.  Stolec jest raz rzadki, raz bardzo zbity i trzeba się wspomagać środkami na przeczyszczenie. Raz jest biegunka, raz jest zaparcie. Taka sytuacja, utrzymywana przez nas, bo zlekceważona prowadzi do poważnych konsekwencji. Z przewlekłego stanu zapalnego przechodzimy do choroby o podłożu autoimmunologicznym - zespołu nadwrażliwego jelita.


Tu z pomocą przychodzi nam właśnie ALOES. Nie jest to panaceum na wszystkie nasze cywilizacyjne dolegliwości,  ale akurat w temacie zdrowia układu pokarmowego ma wiele do zaoferowania. Przy połknięciu każdego łyku miąższu aloesowego
goimy i likwidujemy stan zapalny 
na każdym odcinku przewodu pokarmowego. Aloes zaczyna już działać w jamie ustnej, ale swoje wspaniałe właściwości przeciwzapalne, przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne i wirusobójcze, a jednocześnie bakteriostatyczne (utrzymuje pH, w którym chętnie przebywają i namnażają się probiotyki) zachowuje również dla jelita grubego. To moja codzienna poranna porcja miąższu aloesowego.


Dzięki temu, że sięgam po niego codziennie już od trzech lat cieszę się zdrowym układem pokarmowym, bez dolegliwości, o których Wam pisałam, a których już od jakiegoś czasu nie doświadczam. Zachęcam Was, abyście po prostu tego spróbowali i dodali miąższ aloesowy do codziennej diety. Przekonacie się jakie będą tego rezultaty. Jeśli ktoś z Was, tak jak ja pije miąższ aloesowy to śmiało - napiszcie o tym w komentarzach pod tym postem.


z wykładu dr Elżbiety Olejnik, Bochnia, czerwiec 2013

wtorek, 12 sierpnia 2014

Aloes goi od środka. O stanach zapalnych.

W poprzednim poście obiecałam, że napiszę więcej o aloesie, który goi nie tylko rany od zewnątrz, ale i od środka. Są wakacje i trudno na pewno Wam i mnie :) zasiąść przed komputerem, przy tylu wakacyjnych atrakcjach i urlopach, ale zdyscyplinowałam się dziś i jak obiecałam, podzielę się z Wami swoją wiedzą na temat gojącej siły aloesu od środka. Zaplanowałam publikację tego postu, jako wstępu i swoistej trylogii. Więcej dowiesz się doczytując do końca :).

Zdaniem Pani doktor, plaga zdrowotna współczesnej ludzkości, z którą nie umie sobie radzić medycyna zwana "poważną" są stany zapalne. Generalnie ludzie dziś cierpią na uogólnione i przewlekłe stany zapalne.

Stan zapalny to naturalny mechanizm zaprojektowany przez naturę i dotyczący wszystkiego co żyje, całego świata ożywionego. Co się za tym kryje, już wyjaśniam, najprościej jak potrafię:

"Stan zapalny jest to mechanizm pozwalający na zwalczanie atakujących twój organizm patogenów 
i naprawianie uszkodzeń spowodowanych 

przez czynniki zewnętrzne"


Te uszkodzenia to mogą być rany, skaleczenia, owrzodzenia ... wszystko, co wymaga wygojenia. Stan zapalny jest PRAWIDŁOWĄ reakcją organizmu na uszkodzenie. Natura to dla nas przewidziała. Jest uszkodzenie, jest stan zapalny. Dlaczego?

Przykład - oparzenie. Jak się oparzymy i to miejsce się staje zaczerwienione, spuchnięte, w tym momencie dla całego naszego organizmu zaczyna mrugać czerwona lampka. Stan zapalny jest wołaniem o pomoc, alarmem na przykład dla makrofagów, żeby przyszły w miejsce oparzenia i zrobiły swoją robotę. Po to jest zaczerwienienie i opuchlizna, żeby cały organizm "zrozumiał", ze tu jest potrzebna pomoc.





Stan zapalny jest czymś co jest naturalne i UWAGA prawidłowe :)
W czym jest problem? Nieprawidłowe jest to, jeżeli on się zbytnio do nas przyzwyczai i zaczyna pozostawać z nami zbyt długo.




Stany zapalne o których wiemy ...

Są objawy, o których wiecie i bardzo dobrze znacie. Wiecie, że coś się dzieje nie tak,  ale próbujecie je tłumic środkami przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi ... Zakładam, że jesteście ludźmi odpowiedzialnymi i świadomymi tego, co zdrowiu służy, a co nie :) podam tylko jeden przykład i nie będę do niego już nigdy wracać, obiecuje. :)

Przykład - prosty, choć nieprzyjemny i każdemu może się przydarzyć - bolący ZĄB:

Jeżeli wiesz, że pod danym zębem "coś się kisi", on od czasu do czasu jak się go przygryza, to boli, czasami puchnie, czasami łupie na zmianę pogody, i bierzesz na to tylko ibuprofen, a w porywach bactrim albo biseptol, jak już tak bardzo spuchnie. Po czym jak się już wszystko uspokoi biegasz dalej za swoimi codziennymi zajęciami, zapominając, że coś się z zębem działo. Pewnego dnia tak spuchniesz, dostaniesz takiej gorączki. Okaże się nagle, że popuchły Ci wszystkie stawy, że masz spuchniętą wątrobę, ze tak jakby ten ząb zemścił się i rozprzestrzenił swoim stanem zapalnym na cały organizm, i wtedy będziesz musiał już coś z nim zrobić, tylko wtedy będzie już trochę za późno.

Umawiamy się, że jeżeli wiesz, że masz jakiś stan zapalny, gdzie od czasu do czasu musisz używać leki przeciwbólowe czy antybiotyki nawet,  to ZRÓB coś z tym! To jest Twoja odpowiedzialność za samego siebie. To samo nie zniknie, nie wyparuje, tylko będzie się stawało coraz groźniejsze, nie tylko nieprzyjemnie, ale i niebezpieczne.

Stany zapalne, o których nie wiemy ...

Przykład może długi, natomiast chce przede wszystkim dziś powiedzieć o takich stanach zapalnych o których nie wiesz. Masz może zewnętrzne objawy, takie jak zmęczenie, depresje, przyspieszona akcja serca, skoki ciśnienia ... Są to symptomy uogólnionego stanu zapalnego, który nie jest tak ewidentnie do wskazania jak bolący ząb, tylko znajduje się głębiej i jest trudniejszy do wykrycia.

Wybrałam trzy miejsca, o których warto powiedzieć w kontekście stanów zapalnych:
- układ pokarmowy, a zwłaszcza jelita
- stawy
- tarczyca


Jak dochodzi do stanu zapalnego, który trwa i trwa i trwa ... ? nie powoduje ani gorączki, ani specjalnych boleści tak jak ząb :),  ani też innych strasznych, dramatycznych objawów. Powoduje tylko to, że czujesz się coraz gorzej i coraz słabiej, coraz bardziej zmęczony życiem. I taki stan zapalny, utrzymywany przez długi czas (u jednego trwa to dłużej, u drugiego krócej - jesteśmy różni również pod względem wytrzymałości). To może być zarówno 20 - 30 lat jak i 5 lat, by tak podupaść na zdrowiu, ogólnie, nie wiadomo dlaczego.

Jeżeli jest stan zapalny, który się przedłuża i trwa przez dłuższy czas, zaczynają się choroby z autoagresji!
I tu przychodzi nam z pomocą czysty miąższ aloesowy - wnętrze "wyfiletowanego" liścia aloesowego.




O tym będę pisać w kontekście układu pokarmowego, stawów i tarczycy w trzech kolejnych postach. Powstaje seria postów, do której ten dzisiejszy to tylko wstęp. 

Zapraszam więc do odwiedzania mojego bloga i śledzenia kolejnych publikacji :)



z wykładu dr Elżbiety Olejnik, Bochnia, czerwiec 2013